sobota, 27 czerwca 2015

Zmiany na blogu :)

Moi nieliczni, choć wierni i najwspanialsi czytelnicy!
Postanowiłam wykorzystać ostatnie dni mojego czerwcowego urlopu na zmianę designu bloga. Zmiany są póki co jedynie kosmetyczne, gdyż skończyłam tylko medycynę, a język html jest mi równie obcy jak węgierski. Zapewne zauważyliście, iż pojawiło się menu z zakładkami, by łatwiej można było odnaleźć interesujące Was działy na moim blogu. Pojawiła się również zakładka "O mnie", bym mogła wreszcie Wam się przedstawić i byście dowiedzieli się o mnie czegoś więcej niż tylko tego, jakie studia skończyłam.

czwartek, 25 czerwca 2015

Odpał po dopalaczach

Trafiłam dzisiaj na filmik w necie o tym, jak w jednym z polskich miast nastolatek po zażyciu dopalaczy wskakuje na dachy aut i je niszczy. To tylko jeden z przykładów co głupiego można po nich wyczyniać. Słyszałam o samobójstwach, przebieganiu na drugą stronę autostrady tuż przed nadjeżdżającymi ciężarówkami, halucynacjach (pod spodem przykład ciekawego hehe)

Skład dopalaczy ulega ciągłym zmianom, gdyż producenci chcą ominąć zakazy antynarkotykowe. Przez to lekarze nie wiedzą z czym mają do czynienia i trudniej znaleźć odpowiednią odtrutkę. Sięgają głównie po nie nastolatkowie zachęcani przez kolegów, a nie ostrzegani przez sprzedawców. "Przecież to nie narkotyki" - możemy usłyszeć. Bullshit! To narkotyk jak kokaina czy amfetamina. 
Wywołują zagrożenie dla życia. Przykładowe działania niepożądane to oczopląs, szczękościsk, wymioty, a nawet zawał i udar. Nie rozumiem, iż nadal można je bez problemu kupić np. w internecie. Producenci bronią się, iż sprzedają jedynie pozycje dla kolekcjonerów. To czemu sadzonki marihuany nie są sprzedawane dla ogrodników? 
Znalazłam sklep wysyłkowy z opakowaniami mefedronu. Czemu nie zajmie się tym policja? 
Dla osób nieznających tej substancji krótkie wyjaśnienie. 
Mefedron to całkiem nowa na rynku fajniutka substancja. Wywołuje miłe uczucie pobudzenia, euforii, podniecenia. Żyć nie umierać. Ale zaraz, zaraz. Jest też druga strona medalu. Mefedron podnosi ciśnienie, silnie uzależnia, jest neurotoksyczny, może wywołać halucynacje, zaburzenia pamięci i udar. Trudniej znaleźć Tic-Taci z Minionkami niż saszetki z mefedronem (na przykład mi się nie udało...smuteczek...).

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Smaczki z życia stażystki - część 5

Starsza pacjentka do lekarza przy wypisie:
-Jest Pan moim dłużnikiem!
- Chyba odwrotnie się mówi - zripostował doktor
- Nie, nie wiem co mówię. To Pan jest moim dłużnikiem!
- Do czego to doszło, że lekarz jest dłużnikiem pacjenta :)

-------------------------------------------------------------------------------------------

"Rauchu-ciach i babkę w piach" - czyli ulubione powiedzonko znajomych lekarzy :)

------------------------------------------------------------------------------------------

I mały smaczek ze szpitala psychiatrycznego:

"Pani doktor proszę posmarować ręce tym balsamem. Dała mi go Matka Przenajświętsza dzisiaj w nocy i powiedziała, że ktokolwiek się nim nasmaruje ten pójdzie do nieba".

niedziela, 3 maja 2015

Nikt nie mówił, że będzie łatwo

Życie to nie bajka, a ja nie jestem księżniczką mieszkającą w pięknym zamku na wzgórzu. Życie jest niesprawiedliwe i pełne niespodziewanych zwrotów akcji gorszych niż w filmach. Niestety mnie zaskoczyło w najmniej spodziewanym momencie. W momencie, gdy wszystko układało się jak w bajce. Cudowny staż, sami zadowoleni wyleczeni pacjenci, satysfakcja z pracy, kochany Narzeczony, wspaniała wspierająca rodzina, przygotowania do ślubu.

Od pewnego czasu pojawiam się w szpitalu nie tylko jako lekarz, ale jako rodzina pacjenta. Bardzo mi bliskiego pacjenta, członka rodziny, który dla mnie znaczy niesamowicie dużo.

Do mojej rodziny przydreptał brzydki stawonóg ze szczypcami, które zaatakowały dodatkowo węzły chłonne. Czeka nas długa walka, ale nie poddam się. Muszę być ostoją, która będzie wsparciem psychicznym dla reszty. Mój wrodzony stoicyzm bywa czasem pomocny na przykład, gdy inni pogrążeni we smutku użalają się i płaczą, a ja wtedy załatwiam kolejne badania i rozplanowuję terminy spotkań z lekarzami, ale i mi bywa ciężko, chociaż tego staram się nie okazywać na zewnątrz.

Wizyty w szpitalu po "drugiej stronie mocy" nie są wcale takie fajne i przyjemne jak je odbierałam do tej pory. Mimo, iż starałam się zawsze wszystkich pacjentów traktować najlepiej jak potrafię to zupełnie inne emocje targają mną, gdy przychodzę "po cywilnemu" do mojego najbliższego członka rodziny.

Walka ze skorupiakiem się dopiero zacznie i wiem, że będzie ciężko, ale muszę się uśmiechać, by nie zdołować mojego kochanego "pacjenta". Nastawienie psychicznie jest bardzo ważne. Nie mam dużego doświadczenia w zawodzie, ale widzę, że wiara w wyzdrowienie naprawdę może przenosić góry. Nie wolno dopuszczać do siebie myśli o porażce i przegranej. Wiem, że wygramy i pokonamy bezduszne statystyki. To tylko liczby, a ja mam do czynienia z niesamowicie silnym człowiekiem, który chce wyzdrowieć i dożyć do mojego ślubu, obserwować jak będą rosły moje dzieci i zdążyć mnie nauczyć całej swojej mądrości i doświadczenia życiowego.




                                                                                        www.yonia.net

www.etsy.com



>>><<<Na koniec ważne przesłanie>>><<<

Pamiętajcie o badaniach profilaktycznych! Namawiajcie swoich rodziców, dziadków, rodzeństwo by się badali. Czasami zwykła morfologia może pomóc we wczesnym wykryciu choroby.

Oto lista najważniejszych badań o jakich należy pamiętać:

1. Mammografia
Raz na dwa lata w wieku od 50 do 69 roku życia.
2. USG piersi
Do 40 roku życia raz w roku.
3. Cytologia ginekologiczna
Najlepiej co roku. Refundowana jest raz na 3 lata.
3. Kolonoskopia
Refundowana jest między 50, a 65 rokiem życia, dla osób, u których krewny I stopnia miał raka jelita grubego w wieku od 40 do 65 r. ż, a dla osób obciążonych genetycznie – w wieku od 25 do 65 r. ż. 
Dla osób nieobciążonych nie ma wskazań do wykonywania kolonoskopii częściej niż raz na 10 lat.
4. Badanie PSA (mężczyźni)
Najlepiej raz na kilka lat od 40 roku życia  lub według wskazań urologa.
5. RTG płuc
raz na dwa lata u wszystkich dorosłych, zaś u palaczy raz w roku
6. Morfologia krwi
raz na rok
7. Glukoza we krwi żylnej na czczo
raz w roku
8. Lipidogram
raz na 3 lata
9. Pomiar ciśnienia tętniczego krwi
co najmniej raz w roku
10. Wizyta u dentysty
raz na pół roku
11.  Badanie ogólne moczu
raz w roku
12. Densytometria
raz na dwa lata po 40 roku życia
13.  USG jamy brzusznej
raz na 3 lata
14.  EKG
raz na 3 lata
15.  Gastroskopia
od 40 r.ż raz na 5-10 lat lub według wskazań
16.  Badanie okulistyczne
raz na 3 lata, raz w roku u osób noszących okulary
17. Samobadanie piersi
raz w miesiącu

sobota, 11 kwietnia 2015

Jak dorosnę, to zostanę detektywem

Dzisiaj post z nowej serii, która ma na celu przybliżyć Wam specjalizacje lekarskie. 
Na pierwszy rzut idzie jedna ze specjalizacji, które mnie interesują. 


Medycyna sądowa. Gdy na 6 roku szykowałam się na 1-sze zajęcia i zagłębiłam się w akty prawne, które nas obowiązują, czytałam o sekcjach zwłok i jak się je wykonuje, o oględzinach na miejscu zdarzenia, powoływaniu biegłego przez prokuratora czy sędziego nie sądziłam, że wpadnę po uszy! Przypomniały mi się stare dobre czasy, gdy oglądałam po nocach z wypiekami na twarzy "Kryminalne zagadki Nowego Yorku", "Las Vegas" czy "Miami" (w ogóle zauważyliście, że każdy z tych seriali był zrealizowany w 1 odcieniu kolorystycznym? Niebieskim, zielonym i żółtym? Ciekawy zabieg reżysera :). Praca lekarza medycyny sądowej może być niezwykle interesująca. Jest on detektywem, który bada kawałek po kawałku, narząd po narządzie denata i szuka przyczyny jego śmierci. Bada okoliczności w jakich doszło do zgonu. Pomoc lekarza tej specjalności może okazać się niezbędna do wsadzenia za kratki sprawcy przestępstwa. Ale nie tylko. Lekarz medycyny sądowej dzięki swej wiedzy i zdobyczom technologii może pomóc w identyfikacji zwłok, rozkawałkowanego ciała czy też jedynie samego znalezionego po latach szkieletu. To zabawne, że na podstawie zębów możemy ocenić wiek, na podstawie długości kości - wzrost, a na podstawie budowy miednicy określić płeć.
Ludzie ciało jest jedną wielką zagadką. To jeden z powodów, dla których zdecydowałam się zostać lekarzem, ponieważ człowiek, złożoność jego budowy i wiele nieodkrytych wciąż możliwości naszego mózgu mnie niesamowicie fascynuje.

Można powiedzieć, iż lekarz każdej specjalizacji jest swoistym detektywem, który patrząc na dziwne szlaczki na EKG, czarno-białe plamy na USG czy jakieś wartości liczbowe na wynikach morfologii, szuka przyczyny choroby. Docieka, zagłębia się w temacie. Szuka sprawcy całego zamieszania. Wadliwego mechanizmu, który zaburza homeostazę, w której do tej pory żyliśmy. A gdy znajdzie "winnego" i się go pozbędzie odczuwa się satysfakcję nie do opisania. 

Na koniec zachęcam Was do obejrzenia kilku odcinków któregoś z "CSI", gdyż uważam, że ten serial jest naprawdę dobry i mimo trudnego tematu ogląda się go miło. I nie jest tak ciężki jak np. polski serial "Glina", który również opowiada o pracy policji i współpracujących z nimi lekarzy. Dla mnie jednak był on zbyt mroczny, chociaż nie mogę zaprzeczyć, że był bardzo dobrze zrealizowany.

                                                                                                                                                    www.fanpop.com

sobota, 4 kwietnia 2015

Wesołych Świat!

Moi drodzy Czytelnicy!
Chciałabym życzyć Wam pogodnych, mniej śnieżnych, a bardziej słonecznych Świąt Wielkanocnych, samych rodzinnych chwil, odpoczynku od codziennych spraw i pełnych brzuszków wypełnionych mazurkami :)

Ja również odpoczywam i zbieram siły na pisanie nowych postów, których przyznaję z bólem serca ostatnio pojawiło się mało. Obiecuję poprawę :)
Wasza Doktorka


                                                                                                                                     http://images.liveluvcreate.com/


środa, 11 marca 2015

Smaczki z życia stażystki - część 4


Razem z Doktorem jestem na stażu z anestezjologii. Pielęgniarki wiozą na łóżku na salę operacyjną pacjenta (dodam kluczowe zdanie - był to mężczyzna).
Doktor podchodzi do pielęgniarek i nie spojrzawszy na łóżko pyta:
"Na ginekologię Panie wiozą pacjenta?"
Wystraszona mina pana bezcenna :)

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Idę zbadać pacjentkę. Ona na mój widok (wyglądam dość młodo jak na swój wiek):

"To teraz taka bieda w służbie zdrowia, że brakuje lekarzy i zatrudniają studentów do badania?"

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Idąc z dwoma koleżankami korytarzem szpitala spotkałam swojego opiekuna z poprzedniego stażu. Zatrzymał nas, spojrzał i powiedział:

"Witam moją byłą dziewczynę (patrząc na mnie), moją obecną dziewczynę (patrząc na koleżankę, która aktualnie odbywa staż u niego) i... (w tym momencie rzucił spojrzenie na moją drugą koleżankę) - moją przyszłą dziewczynę! Ja to się umiem w życiu ustawić".




                                                                                                                                            http://charlieweingroff.com/

środa, 18 lutego 2015

LEK- vol.2

LEK zbliża się nieubłagalnie. Stres jest mniejszy niż przed poprzednim egzaminem, gdyż papierek, że go zdałam już mam, wynik jest całkiem satysfakcjonujący, ale by mieć większą pewność odnośnie szans na rezydenturę miło by było gdyby jakieś punkty jeszcze wpadły :)

Do tego egzaminu uczy mi się dużo ciężej niż do wrześniowej edycji. Wracając ze szpital do domu wieczorem, po 8 godzinach pracy, gdzie czasami nie ma czasu zjeść cokolwiek, padałam do łóżka i marzyłam jedynie o śnie. Niestety staż i obowiązkowe dyżury nie sprzyjają nauce i ciężko pogodzić wszystko ze sobą. Resztkami sił próbuję czytać po kilka stron dziennie, ale nie zawsze udaje mi się do tego zmobilizować. 

Wierzę jednak, że nie ulotniła mi się cała zdobyta przez te 6 lat wiedza.

                                                                                                         www.chiasuanchong.files.wordpress.com

Staż i nauka do LEKu jest przedsmakiem dalszego prawdziwego życia lekarza. Obawiam się, że potem może być niestety tylko gorzej, gdyż obowiązki się napiętrzą, a czasu nie będzie wcale więcej. Zawód ten wymaga ustawicznego dokształcania się, pogłębiania wiedzy, czytania o nowościach, by lepiej i efektywniej pomagać pacjentom. Nie można jednak zapomnieć, iż nie samą medycyną lekarz żyje (może wydaje się to dziwne dla niektórych :) ) i ma rodzinę i zainteresowania poza przepisywaniem leków i zastanawianiem się które są na R, a które na 100%.

Lekarz musi umieć godzić pracę w szpitalu, nocne dyżury oraz ciągłą naukę gotowaniem, sprzątaniem , odrabianiem lekcji z dziećmi, odbieraniem ich z przedszkola, chodzeniem na wywiadówki oraz spędzaniu czasu z mężem/żoną. Niestety wielu nie potrafi znaleźć złotego środka i prowadzi to do zaniedbań na jednym z gruntów. Albo zawodowym albo rodzinnym. Z moich obserwacji wynika, iż jednak częściej lekarze poświęcają dom dla swoich pacjentów. Iluż to znam rozwodników, którzy na studiach byli wielce zakochani, a gdy przyszła szara rzeczywistość i harówka w szpitalu zabrakło czasu na pielęgnowanie miłości.

Ja wciąż (może naiwnie) wierzę, iż uda mi się wszystko pogodzić. Ba! Nawet znajdę czas dla siebie i wyskoczę raz w miesiącu do kosmetyczki czy na babskie spotkanie z przyjaciółkami, a w tym czasie mój mąż zajmie się dziećmi. Czas pokaże czy moja optymistyczna wizja przyszłości się zrealizuje. Tymczasem otwieram kolejny rozdział książek do LEKu.

                                                                                                                                                      www.aol.com

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Blue Monday

Bilans ostatnich tygodni:

1.) kilka założonych cewników
2.) kilka zdjętych cewników
3.) kilka zdjętych drenów
4.) niezliczona ilość operacji, przy których asystowałam


czyli chirurgia pełną parą :)

                                                                                                                                         www.gazeta.pl

Oddział, na którym teraz jestem jest bardzo wyczerpujący fizycznie i psychicznie.

Fizycznie, gdyż stanie przez 4 godziny przy stole operacyjnych podczas operacji np.usuwania esicy do najprzyjemniejszych nie należy. Widoki może i ciekawe, nowe doświadczenia nabyte, jednak mój kręgosłup nie podziela mojej radości i prosi o odpoczynek.

Wyczerpanie psychicznie spowodowane jest z kolei faktem dużej swobody działania i brania odpowiedzialności za nasze decyzje, mimo, iż to dopiero staż. Mam swoich pacjentów, salę którą prowadzę. Wypisuję im leki, wystawiam skierowania, przygotowuję wypisy i wystawiam "L4". Oczywiście pod nadzorem lekarza-opiekuna, który czeka jednak na gotowe i stempluje się jedynie na podstawionych pod sam nos wypełnionych drukach.

Na stażu nie mam jeszcze wielu uprawnień m.in. do wypisywania recept, zwolnień ZUS-ZLA, z tego też powodu muszę korzystać z pieczątki lekarzy z dłuższym stażem.

Dodatkowym pesymistycznym czynnikiem jest charakter oddziału, na jakim teraz pracuję. Większość stanowią pacjenci z zaawansowaną chorobą nowotworową, u wielu z nich stosujemy jedynie chirurgiczne leczenie paliatywne.

Dzisiaj według psychologów jest najsmutniejszy dzień w roku - tzw. "Blue Monday".
Wyczerpana po kolejnym pełnym wrażeń w dniu pracy, przypominając sobie moich schorowanych pacjentów, którzy oczekują na operacje, naprawdę myślę, iż łatwo można wpaść w dołek.

Ale czy dzisiejszy dzień jest gorszy niż wczorajszy czy jutrzejszy? A może wcale nie był taki zły? Czy nie można spojrzeć na wszystko z bardziej optymistycznej strony, że operacje, które stosujemy chociaż czasem jedynie paliatywne, to jednak poprawiają komfort życia i nie odbierają nadziei na wyzdrowienie? Czy dobre słowo i uśmiech czasem nie znaczą więcej niż tysiąc pustych słów?

Przyglądając się bliżej Blue Monday dla mnie wcale nie był taki "blue". Mimo, iż był męczący i stresujący, a mój kręgosłup nadal boli, to wiem, że robię to wszystko w jakimś większym celu. I obym się nie myliła :)

                                                                                   https://pbs.twimg.com/profile_images/1850232000/BM-Logo.jpg

wtorek, 6 stycznia 2015

Smaczki z życia stażystki - część 3

Ja (J), Pacjent (P)


J - Mogę nadgarstek?
P - A co to?

-------------------------------------------------------------------------------------------------
P - W tym tygodniu tylko brałem antybiotyk.
J - A jaki?
P - Gripex...

------------------------------------------------------------------------------------------------
P - Na Pani widok ciśnienie idzie od razu 30 w górę. A potrzyma mnie Pani za rączkę w czasie mierzenia ciśnienia?

-----------------------------------------------------------------------------------------------
J - Zaraz zmierzę Panu ciśnienie.
P - Nie lubię tego, bo to boli.
J - Mierzenie ciśnienia boli?
P - Tak, bo ręka tak dziwnie pulsuje...


Mężczyźni są zdecydowanie "ciekawszymi" pacjentami :):):)


                                                                                                                                   www.dreamstime.com